Nie wiem jak inni ale ja bardzo lubię jeździć środkami transportu miejskiego ;). Dlaczego? Bo można przyglądać się ludziom, ich zachowaniu się w określonych sytuacjach itd. Dzisiaj byłem w szpitalu oddawać krew do badania i jadąc na miejsce MPK nie mogłem sobie odmówić poobserwowania mieszkańców tej metropolii i ich walki w tej miejskiej dżungli.
I jedno można wywnioskować, że polskie społeczeństwo jest bardzo smutne. Spoglądałem na twarze tych wszystkich ludzi wsiadających do autobusu i tych stojących na przystanku i miałem wrażenia jakby ktoś ich dotknął czarodziejską różdżką i przemienił wszystkich w pesymistów. Te ponure twarze, te puste spojrzenia… Wyglądało to tak, jakby każdy z nich miał bardzo wielki problem w swoim życiu, z którym nie może sobie poradzić i stale szuka wyjścia z danej sytuacji. Problem w tym, że tą trudną sytuacją, z którą walczy tak wielu jest ciągła pogoń za pieniądzem, chcemy więcej i więcej(ach ta ludzka zachłanność). Wielu pewnie wybrałoby chorobę w towarzystwie dużych pieniędzy niż bycie zdrowym bez pieniędzy. Powiem szczerze, że miałbym i ja duży dylemat co jest lepsze. Utarło się przekonanie, że pieniądze są przepustką do wielu rzeczy, prawie wszystko można kopić i tak dalej. Zastanawiam się, czy mając wielką fortunę, nagłe pogorszenie zdrowia nie ustawiłoby mnie w autobusie z tą ponurą twarzą, martwiącą się brakiem zdrowia przy posiadaniu majątku.
Dobrze, że nie mam takich problemów, łapię dzień takim jakim jest i nie narzekam bo zawsze może być gorzej. Na przedostatnim przystanku wsiadła grupa 20 przedszkolaków aż miło było popatrzeć na te wesołe twarze nie mające jeszcze żadnych problemów. Gdzieś zatraciliśmy tą dziecięcą radość w pogoni za lepszym jutrem.